
Kobiety od zarania dziejów miały niebagatelny wpływ na historię świata. Legendarna Kleopatra bez reszty zawładnęła Juliuszem Cezarem i Markiem Aureliuszem. Elżbieta I przez 45 lat swojego panowania miała niezliczone rzesze kochanków. Hildegarda z Bingen czy Joanna d’Arc, uznane przez kościół za święte, w wiekach średnich weszły w świat mężczyzn, jak żadna dotąd kobieta – umysłowość pierwszej i waleczność drugiej dały jasny dowód na to, że „uczony” i „rycerz” nie są tylko rodzaju męskiego.
Moralność wieków średnich z dzisiejszego punktu widzenia może się wydawać wyjątkowo zakłamana – skandale obyczajowe i seksafery były na porządku dziennym, choć wtedy nawet małżeński seks był „wszeteczny”, a płodzenie dzieci uwikłane w grzech. Dwór Piastów, a potem Jagiellonów są na to niezaprzeczalnym dowodem. Mieszko I nie stronił od kochanek, jego syn Bolesław Chrobry słynął ze swoich łóżkowych podbojów, a Zygmunt August szukał spełnienia w ramionach zagranicznych kochanek.
Od czasów renesansu wpływy Kościoła i jego zakazów osłabły i sprawy erotyki przestawały być tematem tabu. XVIII wiek to czasy podbojów seksualnych Casanovy, który szczycił się liczbą ponad 120 kochanek. Następne wieki udowodniły, że sfera seksualna nieprzerwanie rządzi ludzkimi emocjami. W Polsce międzywojennej w Krakowie mecenas Goldblatt stracił część języka w odwecie za nieodwzajemnioną miłość kochanki. Natomiast w czasach PRL kochanka była niczym służbowa limuzyna – potwierdzała przynależność do elit władzy, chociaż propaganda zwalczała erotyzm jako przejaw bezideowości.
Jednak są w historii przykłady na związki, które przyczyniły się do zmiany biegu historii, a nie obfitowały w seksafery, a wręcz przeciwnie – to małżeństwo Mahatmy Gandhiego i jego żony Kasturby. Ale na szczytach władzy to rzadkość.
