Wiecie nie od dziś, że bardzo rzadko pokazuję jakiekolwiek kosmetyki kolorowe - nie umiem robić zdjęć makijażom, a po za tym uważam, że moje zdolności jako "makeup artist" ( hahah ) są takie, że wcale nie ma się czym chwalić.
Jednak podstawy jakieś tam mam i coś prostego, przy okazji recenzji kosmetyków - mogę pokazać. Proszę tylko o OGROMNĄ porcję wyrozumiałości.
I zaznaczam z góry - post będzie długi z dużą ilością zdjęć, więc oprócz wyrozumiałości, potrzebna Wam będzie jeszcze cierpliwość :) Mam nadzieję, że dacie radę.
Jednak podstawy jakieś tam mam i coś prostego, przy okazji recenzji kosmetyków - mogę pokazać. Proszę tylko o OGROMNĄ porcję wyrozumiałości.
I zaznaczam z góry - post będzie długi z dużą ilością zdjęć, więc oprócz wyrozumiałości, potrzebna Wam będzie jeszcze cierpliwość :) Mam nadzieję, że dacie radę.
Kosmetyki, które Wam poniżej zaprezentuję dostałam w związku z testami na portalu udziewczyn.pl, od Perfumerii Niebieska - pokazywałam Wam je już jakiś czas temu.
Będzie o trzech kosmetykach, moim zdaniem - podstawowych, które powinna mieć każda kobieta w swojej kosmetyczce - korektor, tusz i czarna kredka. Nie uważacie, że to zestaw obowiązkowy dla każdej z nas?
Lecimy po kolei :)
W7 Light Diffusing Concealer - rozświetlający korektor pod oczy
ok. 18zł
"Pomaga w prosty sposób zatuszować niedoskonałości. Rozjaśnia cerę i nadaje skórze miękkości. Skóra wokół oczu pozostaje promienna i gładka aż do 8 godzin! Aplikator – miękki pędzelek – pozwala na precyzyjne i kontrolowane dozowanie produktu oraz łatwe rozprowadzanie."
Jak wiecie - ja jestem raczej bladziochem (żaden drogeryjny krem BB nie jest dla mnie odpowiedni - wszystkie zdecydowanie za ciemne), podkładów szukam w prawie najjaśniejszych kolorach, opalam się na różowo-czerwono (świnko-rak). Stąd i korektor musi być jasny. Kolor tego od W7 zaskoczył mnie. Ja wiem, że light to light, ale ten jest taki bardzo bardzo! Zresztą widzicie powyżej swatch. Obawiałam się trochę, że zrobi mi jasne plamy wokół oczu i będę przedziwnie wyglądała. Ale nie..
Pędzelek pozwala dość precyzyjnie nanieść korektor na skórę - nie przesadzając z ilością. Zaskakująco dobrze daje się kosmetyk wklepać w skórę a ten prawie, że idealnie się w nią wtapia, delikatnie rozjaśniając miejsca, na które został nałożony. Nie robi nam białych obwódek, nie odznacza się na skórze. Jeśli zapanujemy nad ilością - nie wchodzi w zmarszczki (czym mógłby sprawić, że będą bardziej widoczne).
Uwaga wrażliwcy! - będzie widać moje zmarszczki z baaaardzo bliska - jak komuś przeszkadza, prosze przewinąć w dół.

Jeśli chodzi o ten kosmetyk - ja jestem na TAK. Ładnie rozjaśnia, nie bieli skóry, eleganckie opakowanie i przyzwoita cena.
Pora na ciąg dalszy..
W7 Extra Fine Automatic Eyeliner Pen - super cienki eyeliner mazak
ok. 13zł
"Czarny eyeliner z niezwykle cienkim aplikatorem typu mazak, umożliwiającym narysowanie precyzyjnej, cienkiej kreski. Dostępny w kolorze czarnym."
Zdecydowanie jeśli chodzi o kreski wolę używać kredek - łatwiej mi się nimi operuje a z eyelinerami zawsze mam problem. Ten jednak wydał się być ciekawy - w mazaku. Dość twarda końcówka, która mimo to jest dośc delikatna dla powieki - nie drapie jej i nie ma obaw, że podrażnimy sobie oko i oprócz czarnej kreski będzie jeszcze widać zaczerwienienie.
Solidnie trzymająca zakrętka - nie ma szans by sama z siebie się otworzyła, a jeśli my chcemy sie dobrać do kosmetyku to też dość mocno trzeba ją pociągnąć.
Kreski robi rzeczywiście, zgodnie z obietnicą, cienkie i przy kilku próbach udało mi sie na oku namalować coś, co nie wyłaziło mi na pół powieki.
Niestety odcień czerni jest bardzo słabiutki. Nie wiem czy mi się trafiła jakaś felerna sztuka? Na pewno nie był wcześniej otwierany ponieważ zapakowany był w oryginalną folię - nie ma szans by był wyschnięty. Może ten odcień czerni, czy nawet ciemnej szarości - to taki jego urok?
Na oku również wygląda dość blado. Ja jeśli chodzi o czarne kreski - zdecydowanie wolę bardziej wyrazisty kolor.
Dużym plusem jest fakt, że nie rozmazuje się na oku, nawet po kilku godzinach noszenia makijażu nie robi nam w kąciku oka szarego placka (co często zdarza się w przypadku miękkich kredek).
Niestety ten eyeliner mi nie pasuje: za słaby pigment koloru. Opakowanie i aplikator na tak, ale kompletnie nie takiego koloru się spodziewałam.
.jpg)
I na koniec został nam tusz..
W7 BIG LASH - maskara z grubą szczoteczką
ok. 10zł
"Zdecydowany przebój - tusz Big Lash z grubą, idealnie pokrywającą rzęsy tuszem szczoteczką. Nie skleja i nie obciąża rzęs, linia oka wyraźnie podkreślona. Zapewni zarówno efekt subtelnego, jak i wyrazistego makijażu. To maskara na każdą okazję."
Mam cieniutkie i dość rzadkie rzęsy, a do kompletu jeszcze jasne. Nigdy nie mogłam sie poszczycić wymarzonym wachlarzem rzęs. W związku z taką "bylejakością", zawsze szukałam raczej silikonowych szczoteczek, które są znacząco mniejsze i łatwiej mi się nimi operuje bez ubrudzenia górnej powieku.
W przypadku tuszu od W7 szczoteczka okazała się dość pokaźna i przyznam Wam, że zastanawiałam się - co z tego będzie.
Ale! Udało mi się nie umazać całej powieki tuszem! Mimo swojej wielkości, szczoteczka całkiem niegłupio rozprowadza tusz na moich lichych rzęsach - nie skleja ich w 5 sztuk, delikatnie podkręca je do góry - tym byłam najbardziej zaskoczona - moje rzęsy, które raczej rosną w poziomie, zrobiły HOP! i podskoczyły ze 2 piętra w górę.
Sam tusz trzyma się rzęs przez dobrych kilka godzin, nie rozciera się i dopiero przy potarciu ręką o powiekę - kruszy się.
Efekt, który pojawia się na rzęsach jest delikatny, naturalny i nieprzerysowany - taki lubię najbardziej - 2 warstwy w zupełności wystarczą by na oku coś się pojawiło - tak by nie było za mało, ale żeby i nie przesadzić. Dodając do tego bardzo niską cenę (co to jest 10 zł za tusz do rzęs) - otrzymujemy całkiem przyzwoity kosmetyk do delikatnego i codziennego makijażu.
Ciekawi mnie tylko jak by się ten tusz spisał u kogoś z lepszymi rzęsami niż ja? Może któraś z Was miałą ten tusz?

Podsumowując wszystkie 3 kosmetyki: to moja pierwsza styczność z kolorówką od W7 (oprócz boxów, o których pisałam Wam jakiś czas temu) i patrząc na ich niskie, nawet bardzo niskie ceny, nie spodziewałam się raczej szału. A tu miłe zaskoczenie. Korektor okazał się być bardzo fajnym kosmetykiem, z którym na pewno zaprzyjaźnię się na dłużej i myślę, że jak skończę to opakowanie, które mam - sięgnę po następne. Kredka w moim przypadku okazała się raczej niewypałem - kosmetykiem nie dla mnie. Tusz - całkiem przyzwoity, dający na rzęsach naturalny, nieprzerysowany efekt.
A jakie kosmetyki W7 Wy znacie? Tylko boxy? Czy miałyście do czynienia jeszcze z innego rodzaju kolorówką? Ciekawa jestem czy znacie jakiś kosmetyk tej firmy do polecenia?
Teksi i zdj ęcia:
Kosmetyki Pani Domu